Ale prezydent Andrzej Duda wypowiadając się na temat planowanej reformy edukacji oświadczył ni mniej, ni więcej, że „polska szkoła będzie uczyła prawdziwej polskiej historii. Historii, w której wiadomo, kto był zdrajcą, a kto był bohaterem.” I w tym zdaniu tkwi większa groźba, niż w zapowiedziach likwidacji gimnazjów!
Od ponad ćwierćwiecza pasjonuję się historią, przeczytałem niejedną książkę, rozmawiałem z wieloma znawcami historii, jej naocznymi świadkami. Absolutnie wszystko, czego się dowiedziałem, i co zweryfikowałem u mądrzejszych ode mnie rozmówców, to że nie ma jednej wizji historii, w której wiadomo kto był zdrajcą, a kto bohaterem. Tak samo jak nie ma jedynie słusznej interpretacji wiersza, czy jednoznacznie najpiękniejszego utworu muzycznego. O ile jednak o interpretację poezji, czy o wyższość fug Bacha nad awangardą Pendereckiego ludzie nie biją się na ulicach, o tyle kwestie zdrady i bohaterstwa rozstrzygane są w czasem w najbrutalniejszy sposób, z tragicznymi skutkami.
Szkoła MUSI uczyć poznawać, myśleć, analizować! W kwestii nauki historii ta umiejętność samodzielnej analizy ma fundamentalne znaczenia. A cóż zapowiada prezydent Duda? „Polska szkoła będzie uczyła prawdziwej polskiej historii. Historii, w której wiadomo, kto był zdrajcą, a kto był bohaterem.”
Panie Prezydencie, a cóż to jest za prawdziwa historia? Ta, w której wszystko wiadomo? A nieprawdziwa historia to ta, w której nie wiadomo? Kto zatem ma rozstrzygnąć ostatecznie, kto jest zdrajcą, a kto bohaterem? Rozumiem, że Jarosław Kaczyński rozstrzygnął, że bohaterem polskiego sierpnia'80 był jego brat Lech Kaczyński, a Lech Wałęsa był zdrajcą. Czekam niecierpliwie na kolejne ostateczne rozstrzygnięcia. Rozumiem, że nie chce pan pozostawić moje dzieci bez znajomości „prawdziwej historii” i nauczy je – kto był zdrajcą, a kto bohaterem walki z reżimem komunistycznym: Adam Michnik, czy prokurator Piotrowicz. A może to prokurator Piotrowicz będzie rozstrzygał ostatecznie, kto był zdrajcą, a kto bohaterem?
Zaręczam, że nie chodzi mi o inną wizję bohaterstwa i zdrady narodowej, niż ma ją obecnie rządząca partia. Chodzi mi o dramatycznie szkodliwy scenariusz, w którym państwo rozstrzyga i naucza dzieci w szkołach o jedynie słusznej wizji historii, narzuca świat uproszczonych z natury, jednostronnych ocen. Taka szkoła zamiast rozwijać, kształtuje bezmyślnych tumanów, którzy swój patriotyzm realizować będą w stanie co najwyżej w organizacjach paramilitarnych. Takie założenia edukacyjne dewastują wysiłki licznego grona nauczycieli, którzy na przekór wszechogarniającemu prymitywizmowi lansowanemu przez polityków, rozwijają u dzieci chęć poznania, analizowania i zrozumienia.
W mojej bliskiej rodzinie był pewien Żyd, który przed wojną za komunizm siedział w więzieniu, a po wojnie budował najszczęśliwszy z ustrojów. Ostatecznie, wyrzucony z partii działał jako doradca Solidarności. Była też postać debiutująca politycznie również przed wojną, tyle, że w Stronnictwie Narodowym. Aktywność polityczna i szczery zapał doprowadziły ją do zarządu SN, a w konsekwencji do celi na Łubiance - bo jako jeden z przywódców podziemnego państwa polskiego był porwany przez NKWD i sądzony w słynnym procesie szesnastu. Jeden był Żydem i ideowym komunistą, który najpierw budował, a potem zwalczał partię; drugi zagorzałym narodowcem, który przed wojną bronił sprawców pogromów antyżydowskich, a po wojnie z empatią i szacunkiem wypowiadał się o Żydach – tak zaświadcza moja mama, która odwiedzała go w Londynie w latach 60.
Panie Prezydencie Duda, nie życzę sobie, żeby ktokolwiek nauczał moje dzieci, kto z powyżej przedstawionych osób był zdrajcą, a kto bohaterem. Nawet nie dlatego, że mam w tej kwestii pogląd inny, niż Pana mocodawca. Chciałbym po prostu, żeby moje dzieci nauczyły się myśleć samodzielnie, i samodzielnie dokonały ocen. I proszę zanadto nie ufać w siłę indoktrynacji. Jako ojciec trojga dzieci zaręczam, że narzucić dzieciom można - co najwyżej - mycie zębów. W kwestii systemu wartości, ocen moralnych i sposobu myślenia – wszystkie nasze wysiłki, im bardziej kategoryczne, tym gorszy przynoszą efekt.
Moje dzieci będą same dokonywać ocen - o czym ja, jako ich ojciec, mogę się boleśnie przekonać. Pan także, jako polityk i urzędujący prezydent, tym ocenom dzisiejszej młodzieży będzie podlegał. To ona sama zadecyduje kiedyś: kto był bohaterem, kto zdrajcą, a kto bezwolnym wykonawcą...
Chcesz dostawać info o nowych wpisach?